O tym, dlaczego Dzień Kobiet jest fajny i to nie tylko ze względu na kwiatki

Z Dniem Kobiet jest trochę tak, jak z Walentynkami. Niby dobrze, że kiedyś go tam ustalili, ale w sumie, dlaczego ma się czekać cały rok, żeby docenić płeć piękną. Zaraz jeszcze podniosą się głosy, że to postkomunistyczne święto. A tak w ogóle, to dziś kobiety są silne, wyzwolone i niezależne, co sprawia, że nie potrzebują wyszczególnienia w kalendarzu. Bum! Hold your horses, drogie Panie, które tak pomyślały. Naprawdę ten 8 marca tak bardzo Wam wadzi? Bo mi się wydaje, że wcale nie jest taki zły.

Dzień Kobiet: kiedy to się w ogóle zaczęło?

Na początku trochę skróconej chronologii. W starożytnym Rzymie obchodzono coś takiego jak Matronalia. Wypadały one w pierwszy tydzień marca i wiązały się z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością. Natomiast początki Międzynarodowego Dnia Kobiet, którego pokłosie obchodzimy do dziś, to już Stany Zjednoczone i XX wiek. Święto wywodzi się z ruchów robotniczych w Ameryce Północnej i Europie. 8 marca 1909 roku grupa kobiet wyszła na ulice Nowego Jorku, domagając się praw politycznych i ekonomicznych dla płci pięknej. Rok później Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze ustanowiła obchodzony na całym świecie Dzień Kobiet.

W Polsce przed II wojną światową ten dzień nie był zbyt popularny. Faktycznie rozpowszechnił się on w naszym kraju w okresie PRL-u, stąd pewnie przypisanie mu określenia „postkomunistycznego święta”. Prawdą jest, że władza używała obchodów 8 marca do propagandy i promowała pracę kobiet. Panie były obdarowywane, jak na tamte czasy, „towarami luksusowymi”. Jako symbol Dnia Kobiet z czasów PRL-u wpisały się goździki, tulipany i rajstopy (lub pończochy, jak kto woli).

Dzień Kobiet dziś: rabaty, zniżki, promocje

Dzisiaj Dzień Kobiet nie służy ani do promowania pracy kobiet, ani do propagandy. Trochę inaczej jest z tymi „towarami luksusowymi”. Bowiem jest okazja, no to prezent. Od męża/chłopaka/konkubenta* (niepotrzebne skreślić), od taty, od przyjaciela, od kolegów z pracy. Uff. Nie pomagają w tym sklepy. Zniżki stworzone specjalnie na Dzień Kobiet „straszą” na każdym kroku. Od kosmetyków przez ubrania po biżuterię. Tak, żeby każdy miał wybór. I każda z pań była zadowolona.

Dzień Kobiet: dlaczego jednak warto?

Możecie wypomnieć mi, że z już na wstępie pochwalam to święto, a dalej piszę, że to jednak trochę komercha. Tak, po części jest to komercha. Ale co w dzisiejszym świecie nią nie jest? Jaka data znajdująca się w kalendarzu określana mianem „DZIEŃ” nie jest podciągana pod konsumpcję? Wydaje mi się, że żadna.

Dlaczego więc warto poświętować Dzień Kobiet? Bo dobrze jest uczcić te kobiety, które kiedyś walczyły o nasze prawa. Bo po prostu miło jest dostać symbolicznego kwiatka (niech pierwsza rzuci kamieniem ta, której nie uśmiechnie się mordka, gdy kolega z pracy wręczy jej tulipana). I nie chodzi tu o docenianie płci pięknej. Bo to, zarówno nam, jak i panom, należy się każdego dnia. Chodzi o gest. O miłe słowa. O uśmiech. O powiedzenie komuś: „dobrze, że jesteś”, „fajnie, że cię mam”. I faktem jest, że można to robić codziennie. Ale jeśli tak, to czemu nie też 8 marca?

Poza tym tu nie chodzi tylko o wyznania panów. Prawie każda z pań ma koło siebie świetną mamę, siostrę, przyjaciółkę. I właśnie 8 marca może być okazją, by też jej powiedzieć ciepłe słowa. Przecież babeczki muszą trzymać się razem, czyż nie?

Także drogie Panie, nie obrażajmy się na panów, że składają nam życzenia. Porzućmy (o ile je mamy) na ten czas feministyczne poglądy. Tak, jesteśmy silne i radzimy sobie w wielu sprawach. Ale miłe słowa, przepuszczanie w drzwiach, czy podawanie płaszcza nic nam nie ujmuje. Wręcz przeciwnie. Mnie to porusza i na serduszku robi się cieplej. Mam nadzieję, że Was także.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Scroll to top